– To jest cudowna woda, możesz nią uzdrawiać chorych, ale najpierw musisz zawsze sprawdzić, z której strony stoi śmierć. Jeśli stoi przy łóżku u głowy chorego, to dajesz mu do wypicia łyk wody i wyzdrowieje; jeśli jednak śmierć stoi w nogach, to wszystkie wysiłki na nic, chory musi umrzeć.
Biedak odtąd zawsze potrafił przewidzieć, czy chorego da się uratować, czy też nie, stał się sławny dzięki swej sztuce i zarabiał mnóstwo pieniędzy. Pewnego razu wezwano go do królewskiego dziecka, a kiedy wszedł, ujrzał śmierć u jego głowy i wyleczył ją swoją wodą, podobnie stało się za drugim razem, ale za trzecim śmierć stała w nogach i dziecko musiało umrzeć.
Biedak chciał odwiedzić swego kuma i opowiedzieć mu, jak sobie z jego wodą poczyna. Kiedy jednak przyszedł do domu kuma, zastał tam przedziwne rzeczy. Na pierwszym piętrze kłóciły się zawzięcie miotła z szufelką i jedna drugą tłukła ile wlezie. Biedak zapytał:
– Gdzie mieszka mój pan kum?
Miotła mu odrzekła:
– O piętro wyżej.
Kiedy wszedł na drugie piętro, zobaczył cały stos trupich palców. I znów zapytał:
– Gdzie mieszka mój pan kum?
Jeden z palców odpowiedział:
– O piętro wyżej.
Na trzecim leżała kupa trupich głów, które posłały go znów o piętro wyżej. Na czwartym piętrze ujrzał ryby na ogniu, skwierczały na patelni i same się smażyły. I one powiedziały:
– O piętro wyżej.
A kiedy wspiął się na piąte, znalazł się przed drzwiami izdebki, zajrzał przez dziurkę od klucza i zobaczył imć pana kuma, który miał na głowie parę długich rogów. Kiedy otworzył drzwi i wszedł do środka, imć pan kum czym prędzej położył się do łóżka i nakrył się kołdrą. Gość rzekł do niego:
– Kumie, co to za dziwne rzeczy dzieją się w twoim domu? Kiedy wszedłem na pierwsze piętro, kłóciły się tam miotła z szufelką i tłukły się, że aż dudniło.
– Cóż za głupstwa gadacie! – odparł kum. – To przecież parobek gadał ze służącą.
– A na drugim piętrze widziałem trupie palce.
– Ach, cóż za bzdury pleciecie. To była skorzonera.
– Na trzecim leżały trupie głowy.
– Głupi człowieku! To były główki kapusty!
– A na czwartym ryby skwierczały na patelni i same się smażyły.
Ledwie skończył to mówić, zjawiły się ryby, niosąc się same na półmisku.
– Kiedy wszedłem na piąte piętro, zajrzałem przez dziurkę od klucza do jakiejś izby i zobaczyłem was, kumie, i mieliście długie, bardzo długie rogi.
– Oj co to, to nieprawda!
Biedaka strach obleciał i uciekł, a nie wiadomo, co by mu jeszcze zrobił imć pan kum.